To rzeczownik rodzimy, którego temat kończy się miękką spółgłoską wargową, podlegający zasadom gramatyki historycznej w przeciwieństwie do wyrazów pochodzenia obcego „utopie” czy „kopie” mających w dopełniaczu dwa „ii”.
W powiedzeniu Wyrwać się jak filip z konopi można zrobić aż dwa błędy ortograficzne: pierwszy raz, jeśli napisze się Filip (wielką literą), i drugi raz, gdy na końcu postawi się dwa ii (konopii).
Uchybienia (głównie to z dopełniaczem l.mn. wyrazu konopie) spotyka się nagminnie w tekstach internetowych (proszę sprawdzić w Google’u), często w mediach, a sporadycznie nawet w książkach i pracach naukowych.
O czym to wszystko świadczy?
Oczywiście o tym, że większość osób, które coś muszą przelać na papier, nie zna gramatyki i ortografii, nie zagląda do słowników, pisze na wyczucie. I często nawet nie wie o tym, że popełnia uchybienie…
Frazeologizm Wyrwał się jak filip z konopi jest stary jak świat. Mówi się tak o kimś, kto odezwał się niestosownie do sytuacji, nagle zapytał o coś, co nie było tematem dyskusji. Owo powiedzenie nie należy do rdzennie polskich, przywędrowało do nas (dawno temu) z Białorusi. Ów fakt nie pozostał bez wpływu na taką, a nie inną pisownię.
Najpierw o filipie. Pisze się filip (małą literą), gdyż w języku białoruskim tak powszechnie nazywa się zająca. Także i u nas mieszkańcy wsi często nadają zwierzętom przezwiska nawiązujące do imion własnych ludzi, np. na ‘bociana’ mówią wojtek, na ‘niedźwiedzia’ michał, a na ‘kota’ maciek, maciuś lub matysek (stąd powiedzenie Przyszła kryska [czyli ‘kreska, koniec’] na matyska; nie: Matyska!).
Omawiane powiedzenie odnosi się do realnej sytuacji, kiedy filipy, czyli zające, siedzą schowane w kapustach, wysokich trawach bądź roślinach (właśnie w konopiach), żeby psy ich nie zwąchały. Wystarczy jednak byle szmer czy szelest, by je spłoszyć i stamtąd przegonić. Wtedy nagle wyskakują z konopi czy zarośli rosnących na polach. Takie właśnie zachowanie filipów znalazło później (w sensie przenośnym) drogę do frazeologizmu nazywającego ‘niedorzeczne, nagłe odezwanie się, powiedzenie czegoś niestosownego’.
Teraz zajmijmy się słowem konopie. Należy ono do wyrazów z grupy tzw. pluralia tantum, czyli takich, które występują dziś wyłącznie w liczbie mnogiej. Okazuje się jednak, że w dawnej polszczyźnie istniała forma syngularna, najpierw (ta) konop’ lub (ten) konop’ (z miękkim p’), a później (ta) konopia. Od (ta) konop’ forma dopełniaczowa brzmiała (tej) konopi, od (ten) konop’ – (tego) konopia. Obydwie wersje znalazły się jeszcze w Słowniku języka polskiego (tzw. warszawskim), t. II z 1902 r., s. 445, oraz w Słowniku języka polskiego (tzw. wileńskim) Maurycego Orgelbranda z 1861 r. t. I, s. 519, choć z zastrzeżeniem: częściej w l.mn., konopie.
Ostatecznie upowszechniła się postać pluralna (te) konopie zarówno w znaczeniu ‘jednoroczna roślina zielna pochodząca z Azji’, jak i ‘mocne włókno otrzymywane z łodyg tej rośliny’. Dlaczego? Może dlatego, że istnieją ich gatunki: Cannabis indica i Cannabis sativa, którym to nazwom odpowiadają polskie odpowiedniki konopia indyjska i konopia siewna. Skoro konopia indyjska i konopia siewna, to niewykluczone, że postanowiono, iż jako twór pospolity powinny wejść do obiegu (te) konopie.
Odpowiedzmy wreszcie na pytanie, dlaczego od słowa (te) konopie dopełniacz brzmi (tych) konopi (z jednym i).
Otóż ma to związek z tym, że rzeczownik konopie jako twór rodzimy, stary, podlega regułom gramatyki historycznej. Należy do wyrazów rodzaju niemęskoosobowego miękkotematowych, o czym świadczy jego zakończenie (p’e; i jest tu tylko znakiem zmiękczenia głoski p, a nie samodzielną głoską). Ponieważ rzeczowniki miękkotematowe mają w II przypadku l. mn. końcówkę -i (tylko jedno i), np.goście – gości, konie – koni, gwoździe – gwoździ, gołębie – gołębi, karpie – karpi, jest oczywiste, że także wyraz konopie (jak wspomniałem, jego postać syngularna brzmiała pierwotnie ta konop’, czyli spółgłoska wargowa p była funkcjonalnie miękka, tzn. mianownik miał postać konop, ale przypadki zależne konopi, z konopią; jak karp, ale: karpia, karpiowi itd.) musi podlegać tej samej zasadzie gramatyczno-ortograficznej. Dlatego pisze się konopie – konopi.
Zgodnie więc z regułami pisowni powinniśmy słowo konopie zapisywać w II przypadku przez jedno i – konopi, a wymawiać [konop’e], krótko, a nie: [konopje] z jotą, długo. Wydaje się, że właśnie owa niepoprawna (przedłużona) artykulacja słowa konopie w ustach wielu osób sprawia, że mimowolnie dodają oni w II przypadku do niego drugie i i piszą konopii. Innym powodem ortograficznego uchybienia może być odwoływanie się do wielu innych wyrazów o zakończeniu -pie, np. kopie czy utopie. Te są pochodzenia obcego (łac. copia i fr. utopie), a zatem nie podlegają zasadom gramatyki historycznej. Wymawia się je z jotą [kopja], [utopja], dlatego w odmianie zapisuje przez dwa ii (tych)kopii, (tych) utopii.
Powyższy tekst autorstwa pana Macieja Malinowskiego ukazał w 2010 roku się na blogu Obcy język polski, którego treść opublikowana została na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 4.0[1]Maciej Malinowski: Konopie, konopi (nie: konopii). Obcyjezykpolski.pl, 5 maja 2010..
Fotografia tytułowa przedstawiająca ilustrację konopi („Image from page 259 of „American medicinal plants; : an illustrated and descriptive guide to the American plants used as homopathic remedies : their history, preparation, chemistry, and physiological effects.” (1887)”) zamieszczoną w pracy „American Medicinal Plants” pochodzi ze zbiorów Internet Archive Book Images i wszystko wskazuje na to, że opublikowana została na zasadach domeny publicznej.
Przypisy
↑1 | Maciej Malinowski: Konopie, konopi (nie: konopii). Obcyjezykpolski.pl, 5 maja 2010. |
---|
0 komentarzy